Destroyer: The U-Boat Hunter
Sztab VVeteranów
Tytuł: Destroyer: The U-Boat Hunter
Producent: Iron Wolf Studio S.A.
Dystrybutor:
Gatunek: symulator
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Qida
Tytuł: Destroyer: The U-Boat Hunter
Producent: Iron Wolf Studio S.A.
Dystrybutor:
Gatunek: symulator
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Qida
Łowca U-Bootów amator
Dawno temu jako szczyl miałem styczność z Silent Hunterem III, pamiętam że gra swoimi skomplikowanymi mechanikami uniemożliwiła mi swobodne granie i nie mam z nią zbytnio przyjemnych wspomnień. Będąc już starszym próbowałem po raz kolejny sił z nowymi odsłonami tej serii i pomimo, że już byłem w stanie zrozumieć mechaniki, to w dalszym ciągu gra odpychała mnie od siebie specyficznym rodzajem rozgrywki. Destroyer: The U-Boat Hunter, to brat bliźniak symulatorów podwodnych, a zarazem ich przeciwieństwo, bo stajemy po drugiej stronie barykady.
Oczywiście grę rozpocząłem od przejścia samouczka, ilość mechanik nie byłą przytłaczająca, natomiast poziom ich skomplikowania już tak, tym bardziej, że gra oferuje znaczne ich uproszczenie i zautomatyzowanie niektórych rzeczy.
Pomimo to mój początek kampanii nie należał do najlepszych, ciągle traciłem większość swoje konwoju i nie byłem w stanie zatopić żadnego okrętu podwodnego. Nie potrafiłem wykorzystywać tych wszystkich narzędzi do nawigowania, a ta gra nie wybacza błędów. Dopiero w pewnym momencie skupiłem się tylko na trzech rzeczach: mapie taktycznej, skanerze oraz kompasie w
skazującego mój kierunek. Po niedługim czasie miałem pierwsze sukcesy, było parę trafień, a przede wszystkim mój konwój nie umierał oraz czułem, że kontroluję to co się dzieje w świecie gry. Największą radość poczułem jak udało mi się zatopić pierwszego u-boota i zacząłem lubić się z tą grą. W końcu jakaś satysfakcja z moich poczynań i, nie ukrywam, spodobało mi się to. W miarę upływu czasu, zacząłem posiłkować się dodatkowymi narzędziami na naszym statku, w tym urządzenie do mierzenia odległości statku, a także zacząłem wydawać rozkazy innym okrętom eskortowym w naszym „stadzie”. Od tego momentu niemal nie traciłem okrętów i gra stała się przyjemniejsza, jak coraz częściej byłem w stanie trafiać okręty podwodne. Dodam też, że kampanie rozgrywałem na normalnym poziomie trudności, ale z realistycznymi obrażeniami bomb głębinowych (czyli małymi szansami na trafienie) oraz średnią ilością wrogów. Niestety po przejściu czwartej misji kampanii do rozgrywki wkradła już się nutka monotonności. W dalszym ciągu nie wykorzystałem 100% mechanik gry, a także grałem na trybie automatycznym większości rzeczy. Wiem dobrze, że prawdziwi fani gatunku potrzebują prawdziwej imersji i dla nich taka gra to bluźnierstwo, ale ja jako laik tylko w ten sposób byłem swobodnie grać, dzięki czemu nie odbiłem się od razu od tego tytułu. W mojej opinii w Destroyera gra się dobrze, nawet dla kogoś, kto miał mało styczności z takimi symulatorami, po pewnym czasie gra potrafi sprawić radość, ale trzeba być wytrwałym, a dla tych najwytrwalszych tytuł ten oferuje nagrodę w postaci jeszcze większego realizmu.
Moją przygodę zakończyłem po przejściu czterech rozdziałów kampanii i kilku losowych misji, na co złożyło się kilkanaście godzin gry. Niestety nie obudził się we mnie miłośnik pogromcy u-bootów i na dłużą metę wątpię abym do tego zajęcia wrócił, choć nie ukrywam, że przez połowę tego czasu bawiłem się dobrze. Szczerze mogę polecić Destroyera osobom, które nigdy nie grały w symulatory okrętów podwodnych czy nawodnych. Może początkowo gra nie będzie zachęcać, ale przy odrobinie wysiłku, z czasem zacznie oddawać nam sporo satysfakcji z upolowanych „wilków”.
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG za udostępnienie kodu umożliwiającego powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/en/game/destroyer_the_uboat_hunter
Autor: Qida
Oczywiście grę rozpocząłem od przejścia samouczka, ilość mechanik nie byłą przytłaczająca, natomiast poziom ich skomplikowania już tak, tym bardziej, że gra oferuje znaczne ich uproszczenie i zautomatyzowanie niektórych rzeczy.
Pomimo to mój początek kampanii nie należał do najlepszych, ciągle traciłem większość swoje konwoju i nie byłem w stanie zatopić żadnego okrętu podwodnego. Nie potrafiłem wykorzystywać tych wszystkich narzędzi do nawigowania, a ta gra nie wybacza błędów. Dopiero w pewnym momencie skupiłem się tylko na trzech rzeczach: mapie taktycznej, skanerze oraz kompasie w
Moją przygodę zakończyłem po przejściu czterech rozdziałów kampanii i kilku losowych misji, na co złożyło się kilkanaście godzin gry. Niestety nie obudził się we mnie miłośnik pogromcy u-bootów i na dłużą metę wątpię abym do tego zajęcia wrócił, choć nie ukrywam, że przez połowę tego czasu bawiłem się dobrze. Szczerze mogę polecić Destroyera osobom, które nigdy nie grały w symulatory okrętów podwodnych czy nawodnych. Może początkowo gra nie będzie zachęcać, ale przy odrobinie wysiłku, z czasem zacznie oddawać nam sporo satysfakcji z upolowanych „wilków”.
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG za udostępnienie kodu umożliwiającego powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/en/game/destroyer_the_uboat_hunter
Autor: Qida
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
10.04.2024 |
ubaTaeCJ »
555*DBMS_PIPE.RECEIVE_MESSAGE(CHR(99)||CHR(99)||CH
więcej komentarzy
dodaj komentarz